No cóż ale z tym czasem to jakoś tak dziwnie jest gdyż zawsze go
brakuje , mnie tak pochłonęły koszyczki z papierowej wikliny na koncert charytatywny , że zapomniałam o blogu . Dziś już skończyłam akcję
ostatnie koszyczki i łabędzie dzieci odstawiły do organizatorki imprezy (MOCNO POZDRAWIAM I ŻYCZĘ SUKCESU ) , myślę że osoba o której piszę
domyśli się o kogo chodzi . Stwierdzam że nauczenie się tych wyplatanek (
ja wyplatam od 2 lat) nie było czasem straconym - polecam . A tak na
marginesie tote
koszyki są bardzo wytrwałe , a oto dowód . Ten kosz zrobiłam gdy miał
się urodzić mały Franek do jego zabawek i jak widać do dziś dnia stoi i
to bardzo często z maluchem w środku .Więc sami oceńcie . Często słyszę pytania '' jak to możliwe że papier jest tak wytrzymały , a jednak to prawda po pomalowaniu czy lakierowaniu jest tak samo wytrzymała jak wiklina naturalna . Pozdrawiam wszystkich zaglądających . Może dzisiaj uda mi się wstawić zdjęcia z produkcji zapraszam wieczorkiem do oglądania i oczywiście do oceniania moich prac nic tak bardzo nie zachęca do kolejnych prac jak opinie i krytyka .
Super pomysł na spędzanie wolnego czasu....podziwiam i przyznaje, że trzeba wiele skupienia i cierpliwości aby...wydać takie owoce.
OdpowiedzUsuńA może by tak pomyśleć o sprzedawaniu tych cudeniek? Pozdrawiam...sąsiadka ze Szkolnej 23/2
Bardzo dziękuję co za miła niespodzianka
OdpowiedzUsuń